Korund, olej inca inchi i ekstrakt z kakaowca to główne składniki peelingu nawilżającego od Nacomi. Jest to produkt który pomoże uzyskać efekt mikrodermabrazji w domu. Powinien zapewnić dogłębne nawilżenie,spowolnić procesy starzenia się skóry oraz zapewnić gładką skórę. I to wszystko za niecałe 23 zł. Czy faktycznie się sprawdził?
Aplikacja jest bardzo prosta. Na oczyszczoną z makijażu, kurzu, sebum i tym podobnych zanieczyszczeń należy wmasować okrężnymi ruchami peeling i zostawić na około 5-10 minut a następnie zmyć. Korund jest minerałem będącym tlenkiem glinu. Działa on silniej niż drogeryjne kosmetyki a jednoczenie jest na tyle delikatny że nie powoduje podrażnień. Regularne usuwanie obumarłego naskórka powoduje pobudzenie do szybszego wzrostu i odnowy warstwy naskórka oraz komórek warstw głębszych. Dodatkowo regularny peeling poprawia wchłanianie aktywnych substancji z kosmetyków nakładanych po takim zabiegu. Peeling jest konsystencji lekko-kremowej z delikatnymi drobinkami. Mimo to podczas masażu czuć lekkie uczucie ścierania. Nie jest to jednak drażniące czy mało komfortowe. Wręcz przeciwnie, zabieg mimo że wykonany w domu, jest bardzo relaksujący. Zapach peelingu jest dość świeży, delikatny i rozluźniający.
Bardzo polubiłam się z tym peelingiem. Po użyciu skóra jest miękka, oczyszczona i nawilżona. Nie pozostawia tłustego filtru ale też i nie wysusza. Ani razu mnie nie podrażnił. Daje bardzo przyjemny, naturalny efekt czystej skóry. Po tym już tylko ulubiony krem bądź maseczka i jest idealnie ;-) Czy warto zainwestować te 20 kilka złoty? Warto.