Dziś aktualizacja włosowa, bo po krótkiej przerwie czas na kolejną regeneracje i wzmacnianie włosów.
Tak włosy się prezentują w ciągu tych kilku miesięcy:
Niedawno podcięłam kilka centymetrów z racji wstrętnych, rozdwojonych końcówek, które niestety jeszcze czasami u siebie znajdę. Więc długość niewiele różni się od tej z listopada. Na plus za to jak widać z gęstością. Wyraźnie jest ich więcej, są bardziej puszyste, ale i suche, bez połysku. Ale w dotyku są całkiem milusie, więc nie wiem, może tak wyszły na zdjęciu. Fakt jest jeden najważniejszy: gęstsze włosy! Jak dla mnie sukces :)
Jaki mam cel? Żeby podrosły sobie te moje kłaczki jeszcze parę centymetrów oraz były gładziutkie
i lśniące na zdjęciach :)
Używam wcierki Jantar, jednak kończy mi się powoli, więc chciałam zainwestować w ampułki z rzepą Joanna. Przed prawie każdym myciem nakładam na skalp Olejek Łopianowy z GreenPharmacy, chyba jemu dziękuje za baby hair i za poprawę gęstości włosów, jednak chce spróbować coś nowego. Po myciu nakładam maskę Placenta, jednak chyba nic innego jak łatwość rozczesania nie daje moim włosom.
Polecacie jakieś wcierki, olejki i maski? :)
26 marca 2013
21 marca 2013
Ziaja, krem do rąk i paznokci, kozie mleko
Po ostatniej, niezbyt pochlebnej recenzji, dzisiaj coś na plus. Może dlatego, że kosmetyk nie do stóp tylko do rączek, z którymi nie mam wielkiego problemu. Jedna wada moich dłoni, to skaza na wewnętrznej stronie prawej dłoni. Mam odbarwienie i bardzo suchą skórę, właśnie na samym środku łapki. Nie przeszkadza mi to aż tak, ale jak czasami zaswędzi i rozdrapię, to właśnie wtedy jest error ;)
Uwielbiam ten zapach! Oszałamia mnie za każdym razem delikatnością ale z jakąś nutką zdecydowania. Konsystencja jest bardzo przyjemna, wystarczy chwila i już można wracać do pracy rękoma nie zatłuszczać wszystkiego dookoła. Krem bardzo wydajny, odrobina wystarczy aby nawilżyć skórę obydwu rąk.
Cena nie jest wysoka, około 5 zł za 80ml. Moim zdaniem warto.
Na opakowaniu napisane jest, że krem dla skóry suchej, skłonnej do zmarszczek. Ja zmarszczek na dłoniach nie mam, ale nie uważam ten Ziajki za super mocny krem, więc nie mam skrupułów, żeby używać, tym bardziej, że tan zapach... Mmmmm :)
Nie lubię kremować dłoni, ale dla tego kremu robię wyjątek, oczywiście jest to na noc, kiedy leżę już
w łóżeczku. Skóra cały kolejny dzień jest miękka i delikatna, myślę, że ten efekt, przynajmniej u mnie, utrzymuje się nawet kilka dni po jednej aplikacji. Może to dzięki genom, ale ten krem na pewno się do tego dopisuje.
Co pisze producent:
-Intensywnie nawilża, wygładza i uelastycznia skórę dłoni
-Likwiduje uczucie szorstkości
-Wzmacnia paznokcie zmniejszając ich skłonność do rozdwajania się
Zawiera kompleks składników koziego mleka, witaminy A i E, prowitaminę B5.
Tym razem czuję, że producent mnie nie okłamał. To mój krem numer jeden od kilku lat. Przewijało mi się dużo kremów do rąk przez ręce, ale żaden nie dorównuje temu.
Uwielbiam ten zapach! Oszałamia mnie za każdym razem delikatnością ale z jakąś nutką zdecydowania. Konsystencja jest bardzo przyjemna, wystarczy chwila i już można wracać do pracy rękoma nie zatłuszczać wszystkiego dookoła. Krem bardzo wydajny, odrobina wystarczy aby nawilżyć skórę obydwu rąk.
Cena nie jest wysoka, około 5 zł za 80ml. Moim zdaniem warto.
Na opakowaniu napisane jest, że krem dla skóry suchej, skłonnej do zmarszczek. Ja zmarszczek na dłoniach nie mam, ale nie uważam ten Ziajki za super mocny krem, więc nie mam skrupułów, żeby używać, tym bardziej, że tan zapach... Mmmmm :)
Nie lubię kremować dłoni, ale dla tego kremu robię wyjątek, oczywiście jest to na noc, kiedy leżę już
w łóżeczku. Skóra cały kolejny dzień jest miękka i delikatna, myślę, że ten efekt, przynajmniej u mnie, utrzymuje się nawet kilka dni po jednej aplikacji. Może to dzięki genom, ale ten krem na pewno się do tego dopisuje.
Co pisze producent:
-Intensywnie nawilża, wygładza i uelastycznia skórę dłoni
-Likwiduje uczucie szorstkości
-Wzmacnia paznokcie zmniejszając ich skłonność do rozdwajania się
Zawiera kompleks składników koziego mleka, witaminy A i E, prowitaminę B5.
Tym razem czuję, że producent mnie nie okłamał. To mój krem numer jeden od kilku lat. Przewijało mi się dużo kremów do rąk przez ręce, ale żaden nie dorównuje temu.
Testuje z Maliną: Joanna Styling
Guma do kreatywnej stylizacji włosów
Opakowanie: Plastikowy, solidnie wykonany, dość płaski, zakręcany słoiczek.
Konsystencja/zapach: Ciężka, gęsta ale szybko wchłaniająca. Dobrze utrwala. Zapach dość mocny.
Opinia ogólna: Coś w sam raz dla posiadaczy krótkich włosów. Ja mam długie i nie potrzebne mi takie utrwalenia więc guma znalazła swoje miejsce u mojego kolegi. Kolega ma krótkie włosy i lubuje się
w fryzurze "na jeżyka", więc dla niego idealna :)
Cena: ok 8zł/ 100g
Skład: Aqua, Alcohol Denat., VA/Butyl Maleate/Isobornyl Acrylate Copolymer, Triethanolamine, Vinyl Caprolactam/VP/Dimetylaminoethyl, Methacrylate Copolymer, Acrylates/Palmeth-25 Acrylate Copolymer, Acrylates/C10-30Alkylacrylate Crosspolymer, PVP, Juniperus Communs, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, PEG-90M, Polyquaternium-28, PEG-25 PABA, Wheat Amind Acids, Panthenol, Retynil Palmitate, Tocopheryl Acetate, Linoleic Acid, Linolenic Acid, Biotin, Bioflavonoids, Pyridoxine HCL, Sodium Styrene/Acrylates Copolymers, Disodium Edta, Parfum (+/- DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone), (+/- CI:16255, CI:19140)
Żel nabłyszcający
Opakowanie: Przyjemna, czarna tubka stojąca na zakrętce, która jest otwierana "na zawias".
Konsystencja/zapach: Żel jest gęsty, ale nie klejący, przezroczysty. Zapach jakby perfumy męskie.
Cena: ok. 8zł/ 150g
Moja opinia: Nie wiem czy nabłyszcza, ale całkiem dobrze utrwala. Moja mamuśka ma bardzo mało podatne włosy na stylizację i od czasu kiedy ten żel się w domu pojawił, mniej narzeka na nieposłuszne włosy. Nie skleja włosów, łatwo się zmywa. U mnie też się sprawdził przy robieniu fryzury a'la ślimaczki. Skręty włosów były na prawdę stabilnie i wystarczyło tylko kilka wsuwek :)
Spray do prostowania włosów
Opakowanie: Przezroczysta butelka z atominerem
Konsystencja/zapach: konsystencja wiadomo- wodnista, zapach jak w przypadku żelu- męski. Ale nie utrzymuje się na włosach.
Cena: ok 8zł/150ml
Moja opinia: Nie prostuje włosów codziennie, jedynie okazjonalnie, kiedy sprzyja pogoda lub impreza. Więc kiedy już prostuję, chciałabym żeby ten efekt trzymał się chociaż dwa dni. Z tym mogę powiedzieć spokojnie, że efekt jest i trzyma się na włosach. Nie jest to oszałamiająca jakość po dwóch nocach, ale włosy się nie puszą i nie przetłuszczają. Łatwo zmyć. Nie zauważyłam, żeby włosy się zniszczyły po nim, ale oczywiście nie prostuje ich codziennie jak już wspomniałam.
19 marca 2013
Ziaja, krem do stóp na pękającą skórę pięt
Krem znowu z dna szafki, kupiony kilka miesięcy temu z nadzieją, że w końcu stopki będą idealnie gładkie. Była kuracja, nie sprawdziła się, teraz znowu była kuracja i również się nie do końca sprawdziła.
Cena na prawdę nie jest wygórowana, bo za 60 ml zapłacimy około 5zł. Tubka łatwo się otwiera
i zamyka, kolor rzucający się w oczy. Jednak końcówkę kremu bardzo ciężko wycisnąć, jak to bywa przy takim opakowaniu.
Co pisze producent?
-Wyraźnie odżywia, regeneruje oraz wzmacnia strukturę skóry
-Zapobiega uszkodzeniom naskórka
-Intensywnie zmiękcza i przeciwdziała pękaniu skóry pięt
-Chroni przed przesuszeniem naskórka.
Więc tak: Konsystencja jest bardzo fajna, szybko się wchłania, nie zostawia tłustego filmu. Całkiem przyjemnie pachnie, może nie zachwycająco, ale nie przeszkadza mi wcale zapach. Po posmarowaniu
i chwilę po, skóra faktycznie jest miękka i fajna w dotyku, jednak działa to tylko na niedługi czas. Kolejnego wieczoru po kąpieli, stopki znowu jakby nie używało się kremu od wieków. Może nie całe, bo zauważyłam, że skórki przy paznokciach są przyjemniejsze. Niestety pięty- żadnego cudownego efektu. A kremu nakładałam sporo, nic nie żałowałam :)
Cóż... Kolejny nie traf jeśli chodzi o krem do stóp... :(
Cena na prawdę nie jest wygórowana, bo za 60 ml zapłacimy około 5zł. Tubka łatwo się otwiera
i zamyka, kolor rzucający się w oczy. Jednak końcówkę kremu bardzo ciężko wycisnąć, jak to bywa przy takim opakowaniu.
Co pisze producent?
-Wyraźnie odżywia, regeneruje oraz wzmacnia strukturę skóry
-Zapobiega uszkodzeniom naskórka
-Intensywnie zmiękcza i przeciwdziała pękaniu skóry pięt
-Chroni przed przesuszeniem naskórka.
Więc tak: Konsystencja jest bardzo fajna, szybko się wchłania, nie zostawia tłustego filmu. Całkiem przyjemnie pachnie, może nie zachwycająco, ale nie przeszkadza mi wcale zapach. Po posmarowaniu
i chwilę po, skóra faktycznie jest miękka i fajna w dotyku, jednak działa to tylko na niedługi czas. Kolejnego wieczoru po kąpieli, stopki znowu jakby nie używało się kremu od wieków. Może nie całe, bo zauważyłam, że skórki przy paznokciach są przyjemniejsze. Niestety pięty- żadnego cudownego efektu. A kremu nakładałam sporo, nic nie żałowałam :)
Cóż... Kolejny nie traf jeśli chodzi o krem do stóp... :(
15 marca 2013
Krem intensywnie odżywiający do suchych stóp Yves Rocher
Recenzja miała być wczoraj, ale tak się złożyło, że robiłam prezentacje na zajęcia na uczelni oraz wiadomo- wybór Papieża. Czekałam niecierpliwie, bo miałam przeczucie, że właśnie go wybierają, więc od 18 śledziłam co mówią w telewizji :) Nie powiem, żebym nie była zaskoczona, ale podobno kto jedzie do Rzymu jako papież, wraca jako kardynał. Ach, no i nie mówię nawet, że po tych pięknych widokach na Wieczne Miasto, przywróciło mi się marzenie, żeby tam pojechać ;)
Teraz, po tym krótkim wstępie, krótka ale (mam nadzieję) treściwa recenzja.
Krem intensywnie odżywiający do suchych stóp Yves Rocher
Zakupiłam go jakoś we wrześniu, może październiku za około 10zł. Była pewnikiem promocja, bo cena regularna to 24,90zł, a teraz widzę na stronie promocję -28% więc kosztuje 17,90. Za 50ml jest to raczej na mój skromny budżet raczej dużo. Zatem czy warto?
Zapach jest obłędny! Bardzo lubię lawendę, a po posmarowaniu stópek tymże właśnie kremikiem, nie tylko nóżki ale i wszędzie dookoła pachnie lawendą. Od razu przypominają się letnie wieczory. W dodatku tubka ma piękny różowo-fioletowy kolor. Konsystencja kremu jest dość gęsta, szybko się wchłania. Nie trzeba czekać aż przeschnie, od razu zakładam bawełniane skarpetki dla lepszej regeneracji.
Z tą regeneracją jednak to średnio. Od kiedy pamiętam, mam bardzo suchą skórę stóp, pięty nie są idealnie gładkie, ten krem niewiele pomógł. Jasna sprawa, że nie stosowałam go codziennie od początku zakupu do skończenia tubeczki. Już trzeci dzień stosuję go rano i wieczorem i spektakularnych efektów po prostu nie ma, nie widzę, nie czuje (tzn, czuje piękny zapach lawendy).
Opis producenta:
Odżywczy krem, który przywróci komfort suchej skórze stóp. Krem bogaty w składniki odżywcze, olejek eteryczny z lawendy z ekologicznych upraw oraz olejek z makadamii, sprawi, że skóra będzie doskonale odżywiona, wygładzona, miękka i aksamitna.
Inne dostępne kremy z serii lawendowej:
-Peeling do stóp
-Żel chłodzący
-Krem dezodoryzujący
-Balsam regenerujący.
Podejrzewam, że gdy dojdę do porozumienia z moimi stopami, chętnie wrócę do tego kremu (jeśli znów będzie w rozsądnej cenie) jako codzienna pielęgnacja.
Teraz, po tym krótkim wstępie, krótka ale (mam nadzieję) treściwa recenzja.
Krem intensywnie odżywiający do suchych stóp Yves Rocher
Zakupiłam go jakoś we wrześniu, może październiku za około 10zł. Była pewnikiem promocja, bo cena regularna to 24,90zł, a teraz widzę na stronie promocję -28% więc kosztuje 17,90. Za 50ml jest to raczej na mój skromny budżet raczej dużo. Zatem czy warto?
Zapach jest obłędny! Bardzo lubię lawendę, a po posmarowaniu stópek tymże właśnie kremikiem, nie tylko nóżki ale i wszędzie dookoła pachnie lawendą. Od razu przypominają się letnie wieczory. W dodatku tubka ma piękny różowo-fioletowy kolor. Konsystencja kremu jest dość gęsta, szybko się wchłania. Nie trzeba czekać aż przeschnie, od razu zakładam bawełniane skarpetki dla lepszej regeneracji.
Z tą regeneracją jednak to średnio. Od kiedy pamiętam, mam bardzo suchą skórę stóp, pięty nie są idealnie gładkie, ten krem niewiele pomógł. Jasna sprawa, że nie stosowałam go codziennie od początku zakupu do skończenia tubeczki. Już trzeci dzień stosuję go rano i wieczorem i spektakularnych efektów po prostu nie ma, nie widzę, nie czuje (tzn, czuje piękny zapach lawendy).
Opis producenta:
Odżywczy krem, który przywróci komfort suchej skórze stóp. Krem bogaty w składniki odżywcze, olejek eteryczny z lawendy z ekologicznych upraw oraz olejek z makadamii, sprawi, że skóra będzie doskonale odżywiona, wygładzona, miękka i aksamitna.
Inne dostępne kremy z serii lawendowej:
-Peeling do stóp
-Żel chłodzący
-Krem dezodoryzujący
-Balsam regenerujący.
Podejrzewam, że gdy dojdę do porozumienia z moimi stopami, chętnie wrócę do tego kremu (jeśli znów będzie w rozsądnej cenie) jako codzienna pielęgnacja.
12 marca 2013
Akcja Maliny: Rewitalizacja dłoni i stóp
Ta akcja otworzyła mi oczy. O ile nie mam problemu z
paznokciami, tak skóra dłoni i stóp daje wiele do życzenia. Na szczęście
jest kolejna akcja Maliny i nie omieszkam w niej uczestniczyć.
Czas trwania akcji: od 11 marca do 8 kwietnia
Cel akcji:
-duma z wyglądu dłoni i stóp
-poprawa kondycji skóry
-wyrobienie nawyku stosowania kosmetyków do tych części ciała
-znalezienie idealnego kosmetyku dla siebie
-pewność siebie
Zasady akcji:
1. Umieścić zasady akcji w poście na swoim blogu.
2. Zaproś do akcji co najmniej 5 osób.
3. Umieść powyższy baner w bocznym pasku z linkiem do inicjatorki akcji MALINY i dopisz się do listy obserwatorów jej bloga.
4. W czasie trwania akcji zamieść jak najwięcej recenzji ww. kosmetyków,
5. Wybierz spośród nich 3 kosmetyczne hity, po jednym z każdej grupy:
- kosmetyk do dłoni,
- kosmetyk do stóp,
- preparat do paznokci
i opublikuj post z listą Twoich REWITALIZACYJNYCH hitów.
Do akcji zatem zapraszam:
1. http://2bloggirls.blogspot.com/
2. http://asia-wish-dream-do.blogspot.com/
3. http://kosmetykiweroniki.blogspot.com/
4. http://musicfashionme.blogspot.com/
5. http://beauty-by-ivette.blogspot.com/
A jutro wieczorem pewnie już pierwsza recenzja :)
Czas trwania akcji: od 11 marca do 8 kwietnia
Cel akcji:
-duma z wyglądu dłoni i stóp
-poprawa kondycji skóry
-wyrobienie nawyku stosowania kosmetyków do tych części ciała
-znalezienie idealnego kosmetyku dla siebie
-pewność siebie
Zasady akcji:
1. Umieścić zasady akcji w poście na swoim blogu.
2. Zaproś do akcji co najmniej 5 osób.
3. Umieść powyższy baner w bocznym pasku z linkiem do inicjatorki akcji MALINY i dopisz się do listy obserwatorów jej bloga.
4. W czasie trwania akcji zamieść jak najwięcej recenzji ww. kosmetyków,
5. Wybierz spośród nich 3 kosmetyczne hity, po jednym z każdej grupy:
- kosmetyk do dłoni,
- kosmetyk do stóp,
- preparat do paznokci
i opublikuj post z listą Twoich REWITALIZACYJNYCH hitów.
Do akcji zatem zapraszam:
1. http://2bloggirls.blogspot.com/
2. http://asia-wish-dream-do.blogspot.com/
3. http://kosmetykiweroniki.blogspot.com/
4. http://musicfashionme.blogspot.com/
5. http://beauty-by-ivette.blogspot.com/
A jutro wieczorem pewnie już pierwsza recenzja :)
11 marca 2013
Życie tętni w Internecie czyli Barcamp Częstochowa
Cześć! Dzisiaj sprawozdanie ze spotkania dotyczącego blogosfery i wideo w Internecie, które odbyło się w mojej kochanej Częstochowie w czwartek. Miałam przyjemność być tam
i słuchać co ludzie z "interneta" mają do powiedzenia.
Na pierwszy rzut poszli panowie z Pyta.pl. Jestem zachwycona, oczarowana i pod wielkim wrażeniem, że Ci wredni i bezczelni ludzie, na żywo są jeszcze bardziej zabawni i... mili! Oczywiście nie zabrakło żartów na poziomie zerowym, tak tragicznie prostych, że aż śmiesznych. Tak czy inaczej mnie bardzo odpowiada ten typ żartów (jeśli nie ciągnie się godzinami i jest monotematyczny). Jeśli nie wiecie o kim mówię: pyta.pl
Ach, my piękni! Zamieniłam z nimi kilka(naście) słów, których wolę nie przytaczać, bo były właśnie na poziomie bliżej zera niż Pana Miodka. Ale przejdźmy do sedna. O czym mówili? O tym jak np. TVN chciał wykupić ich teksty i pomysły, żeby ich "gwiazdy" miały co mówić. Dość zszokowało mnie to, bo zawsze uważałam Majewskiego, że to ON jest śmieszny a nie, że ktoś mu podpowiada. Chłopaki mówili dużo, nawet bardzo, może nie tak jak
o Internecie, jak o sobie samych.
Wystąpiła również Aleksandra Radomska, laureatka bloga roku 2011. Nie słyszałam wcześniej o niej. Okazała się być bardzo pozytywną osobą, która twierdzi, że pisanie bloga może zmienić człowieka. Jego postrzeganie świata, wysławianie się itd. Zgadzam się z nią
w 100%. Aleksandra uwielbia pisać, ma dużo do przekazania i wychodzi jej to bardzo dobrze. Może nie będę jej wielką fanką, ale od czasu do czasu przeczytam co nabazgrała na: mamwatpliwosc.blog.pl No cóż, bardzo podobało mi się co mówiła odnośnie zgryźliwych komentarzy znajomych, że blog to powód do 'wstydu', że bloga piszemy dla siebie, a ludzie tylko to czytają. Naturalnie, że opinie gości i komentujących są ważne, ale nie najważniejsze, dlatego trzeba być przede wszystkim sobą.
Kolejny w kolejce był nie kto inny jak Krzysiu Gonciarz. Kto siedzi dłużej na YT, na pewno go zna. Przykro mi się przyznać, ale nie słuchałam go w całości bo w miedzy czasie gadałam z Jaokiem, Kozą i Gradem, ale odczucia do niego mam dość jasne: 'jestę blogerę' z krwi
i kości. Sympatyczny, miło się go słucha i ogląda. Mówił o swoich projektach, o tym jak tworzyć dobre vblogi etc. Wyczerpująco i interesująco.
Na koniec panowie z Onetu, którzy mówili o sprawach technicznych, przejścia znowu
z blog.onet.pl na blog.pl. Zasmuciło mnie jednak to, że Onet usuwa blogi nieaktywne od 180 dni. Tym sposobem przepadł mi mój pierwszy 'blogasek'. Podobno jest szansa go odzyskać, ale chyba nie chce mi się w to pakować :)
Przepraszam za brak większej ilości zdjęć, ale nie mam swoich a nie chcę przywłaszczać od kogoś, tzn jedno już przywłaszczyłam, robione przez "nadwornego fotografa aleje.it." Pawła Nowaka :)
i słuchać co ludzie z "interneta" mają do powiedzenia.
Na pierwszy rzut poszli panowie z Pyta.pl. Jestem zachwycona, oczarowana i pod wielkim wrażeniem, że Ci wredni i bezczelni ludzie, na żywo są jeszcze bardziej zabawni i... mili! Oczywiście nie zabrakło żartów na poziomie zerowym, tak tragicznie prostych, że aż śmiesznych. Tak czy inaczej mnie bardzo odpowiada ten typ żartów (jeśli nie ciągnie się godzinami i jest monotematyczny). Jeśli nie wiecie o kim mówię: pyta.pl
Ach, my piękni! Zamieniłam z nimi kilka(naście) słów, których wolę nie przytaczać, bo były właśnie na poziomie bliżej zera niż Pana Miodka. Ale przejdźmy do sedna. O czym mówili? O tym jak np. TVN chciał wykupić ich teksty i pomysły, żeby ich "gwiazdy" miały co mówić. Dość zszokowało mnie to, bo zawsze uważałam Majewskiego, że to ON jest śmieszny a nie, że ktoś mu podpowiada. Chłopaki mówili dużo, nawet bardzo, może nie tak jak
o Internecie, jak o sobie samych.
Wystąpiła również Aleksandra Radomska, laureatka bloga roku 2011. Nie słyszałam wcześniej o niej. Okazała się być bardzo pozytywną osobą, która twierdzi, że pisanie bloga może zmienić człowieka. Jego postrzeganie świata, wysławianie się itd. Zgadzam się z nią
w 100%. Aleksandra uwielbia pisać, ma dużo do przekazania i wychodzi jej to bardzo dobrze. Może nie będę jej wielką fanką, ale od czasu do czasu przeczytam co nabazgrała na: mamwatpliwosc.blog.pl No cóż, bardzo podobało mi się co mówiła odnośnie zgryźliwych komentarzy znajomych, że blog to powód do 'wstydu', że bloga piszemy dla siebie, a ludzie tylko to czytają. Naturalnie, że opinie gości i komentujących są ważne, ale nie najważniejsze, dlatego trzeba być przede wszystkim sobą.
Kolejny w kolejce był nie kto inny jak Krzysiu Gonciarz. Kto siedzi dłużej na YT, na pewno go zna. Przykro mi się przyznać, ale nie słuchałam go w całości bo w miedzy czasie gadałam z Jaokiem, Kozą i Gradem, ale odczucia do niego mam dość jasne: 'jestę blogerę' z krwi
i kości. Sympatyczny, miło się go słucha i ogląda. Mówił o swoich projektach, o tym jak tworzyć dobre vblogi etc. Wyczerpująco i interesująco.
Na koniec panowie z Onetu, którzy mówili o sprawach technicznych, przejścia znowu
z blog.onet.pl na blog.pl. Zasmuciło mnie jednak to, że Onet usuwa blogi nieaktywne od 180 dni. Tym sposobem przepadł mi mój pierwszy 'blogasek'. Podobno jest szansa go odzyskać, ale chyba nie chce mi się w to pakować :)
Przepraszam za brak większej ilości zdjęć, ale nie mam swoich a nie chcę przywłaszczać od kogoś, tzn jedno już przywłaszczyłam, robione przez "nadwornego fotografa aleje.it." Pawła Nowaka :)
9 marca 2013
Nowy wygląd :)
Hej! Dzisiaj już nieco bardziej się rozpisze, chociaż też organizacyjnie. Jak wiadomo, rozdanie za nami, przybyło mi trochę obserwatorów bo jakoś około 80. Statystyki rosną, łącznie wyświetlono mnie 7 347 razy, opublikowano 826 komentarzy a to jest 40 post :) Niby nic w porównaniu z innymi blogami, ale wiem chociaż, że większość obserwatorów nie jest "obserwowanie za obserwowanie".
Zgodnie z Waszymi drobnymi wskazówkami odnoście zmiany wyglądu: blog teraz prezentuje się tak. Pewnie będą jeszcze zmiany i proszę napiszcie obiektywnym okiem co jeszcze można doszlifować. Nagłówek póki co tak samo, bo nie wiem jak go wyśrodkować.
Zgodnie z Waszymi drobnymi wskazówkami odnoście zmiany wyglądu: blog teraz prezentuje się tak. Pewnie będą jeszcze zmiany i proszę napiszcie obiektywnym okiem co jeszcze można doszlifować. Nagłówek póki co tak samo, bo nie wiem jak go wyśrodkować.
Próbuję pisać teraz żeby ładnie graficznie to wyglądało, z akapitami, wcięciami bez "a" na końcu linijek, nie jest to łatwe, ale mam nadzieję, że daje rade? Oczywiście poprzednie posty, które staram się tak edytować straciły swoją konstrukcję w czasie 'remontu' nad czym ubolewam...
Żeby nie przynudzać aż tak bardzo, to powiem, że w czwartek byłam na barcampie dotyczącym blogów i blogosfery, spotkałam kilka ludzi żyjących w Internecie. Więc niebawem fotki i streszczenie tej imprezy oraz moje przemyślenie odnośnie tego co Ci państwo mówili. Tajemniczo napiszę, że występowali: chłopaki z serwisu jak gdyby dziennikarskiego, dziewczyna która wygrała blog roku 2011, chłopak który kręci wideoblogi oraz panowie z popularnego serwisu, na którym można założyć bloga :)
Ha! Zgadniecie? :)
8 marca 2013
Wyniki rozdania! :)
Bez owijania w bawełnę, bo pewnie i tak nikt tego nie przeczyta tylko spojrzy na wyniki.
A więc mam zaszczyt ogłosić, że w moim ekskluzywnym rozdaniu wygrywa:
Gratuluję!
Czekam na mejla zwrotnego z adresem gdzie mam wysłać nagrody :)
A więc mam zaszczyt ogłosić, że w moim ekskluzywnym rozdaniu wygrywa:
Gratuluję!
Czekam na mejla zwrotnego z adresem gdzie mam wysłać nagrody :)
4 marca 2013
Wiecznie żywy
Zombie. Polubiłam tą tematykę poprzez mojego R i jego bzika na punkcie apokalipsy. Z racji nudnej, bezowocnej niedzieli przyszło nam do głowy: pojedziemy do kina. Obejrzałam repertuar kin w Częstochowie i zainteresowało mnie to: Wiecznie Żywy. Nie wiele więcej myśląc wsiedliśmy do samochodu i po 20 minutach już Galeria Jurajska.
Pomijam pół godzinne reklamy.
Przenosimy się oczywiście do USA, bo tylko tam (ewentualnie w Rosji) jest możliwość napadu kosmitów, węży w samolocie, rekinów ludojadów, meteorów niszczących świat, wampirów
i właśnie zombie. Film nie jest tym razem (głównie) o ludziach zmagających się z armagedonem tylko o zombiaku imieniem R i jego "życiu". Tutaj oczywiście moment romansidła: R zakochuje się z wzajemnością w Juli, której chłopakowi zjadł mózg i porywa ją do swojego samolotu na lotnisku. Romantycznie, prawda?
Skoro to komedia/horror to gdzie te elementy? Cóż, zombie zaczyna próbować mówić
i zachować się jak żywy. Komedia to nie to że w ogóle się stara, tylko jak mu to wychodzi. Jest kilka scen, że faktycznie można się pośmiać. Nie są tu wygórowane dialogi (bo zombie przecież nie umieją za dobrze mówić), ale komizm sytuacyjny jest całkiem niezły. Lubię filmy gdzie nie ma wulgarnego, obleśnego humory, dlatego duży plus dla twórców, którzy nie wykorzystali seksu, cycków itp do przyciągnięcia widzów. Całkiem przyjemna muzyka podczas filmu, jednak to kawałki nie zaskakujące treścią a umiejscowieniem ich w filmie, np: Pretty Woman.
Gdzie horror? Wyobraźcie sobie że idziecie pustą autostradą, dookoła puste wieżowce, parki, samochody. Plus do tego gonią Cię szkieletory. Swoją drogą szkieletory nieźle zrobione, oblechy jak w 'Obcym'.
Fabuła wiadomo, jak w amerykańskim filmie- kończy się happy endem. Jak się skończy jednak nie zdradzę, bo to już by był typowy spoiler :)
Film mnie ani na chwilę nie zanudził, dużo humoru, trochę strachu i 'piękne' krajobrazy apokalipsy.
Polecam fanom tej tematyki jak i również tym, którzy nie są jeszcze przekonani co do zombiaków :)
Pomijam pół godzinne reklamy.
Przenosimy się oczywiście do USA, bo tylko tam (ewentualnie w Rosji) jest możliwość napadu kosmitów, węży w samolocie, rekinów ludojadów, meteorów niszczących świat, wampirów
i właśnie zombie. Film nie jest tym razem (głównie) o ludziach zmagających się z armagedonem tylko o zombiaku imieniem R i jego "życiu". Tutaj oczywiście moment romansidła: R zakochuje się z wzajemnością w Juli, której chłopakowi zjadł mózg i porywa ją do swojego samolotu na lotnisku. Romantycznie, prawda?
Skoro to komedia/horror to gdzie te elementy? Cóż, zombie zaczyna próbować mówić
i zachować się jak żywy. Komedia to nie to że w ogóle się stara, tylko jak mu to wychodzi. Jest kilka scen, że faktycznie można się pośmiać. Nie są tu wygórowane dialogi (bo zombie przecież nie umieją za dobrze mówić), ale komizm sytuacyjny jest całkiem niezły. Lubię filmy gdzie nie ma wulgarnego, obleśnego humory, dlatego duży plus dla twórców, którzy nie wykorzystali seksu, cycków itp do przyciągnięcia widzów. Całkiem przyjemna muzyka podczas filmu, jednak to kawałki nie zaskakujące treścią a umiejscowieniem ich w filmie, np: Pretty Woman.
Gdzie horror? Wyobraźcie sobie że idziecie pustą autostradą, dookoła puste wieżowce, parki, samochody. Plus do tego gonią Cię szkieletory. Swoją drogą szkieletory nieźle zrobione, oblechy jak w 'Obcym'.
Fabuła wiadomo, jak w amerykańskim filmie- kończy się happy endem. Jak się skończy jednak nie zdradzę, bo to już by był typowy spoiler :)
Film mnie ani na chwilę nie zanudził, dużo humoru, trochę strachu i 'piękne' krajobrazy apokalipsy.
Polecam fanom tej tematyki jak i również tym, którzy nie są jeszcze przekonani co do zombiaków :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)